17.01.2003 r. Premiera autotelicznej komedii Polisz kicz projekt w reżyserii Mariusza Pujszo, którego bohaterami są dwaj twórcy-amatorzy: reżyser Mariusz (Mariusza Pujszo) i główny aktor Michał (Michał Anioł). „Mariusz wyrzucony właśnie z pracy w wypożyczalni kaset wideo, i Michał, zwolniony warunkowo z zakładu karnego, postanowili wziąć udział w konkursie kina niezależnego"(FilmPolski.pl) W eklektycznej produkcji jest miejsce na wiele gatunków, lesbijkom przypada horror i erotyk. 

Bez scenariusza, bez pieniędzy, chcąc zapewnić sobie możliwie największą widownię, postanawiają stworzyć – na podstawie statystyki z wypożyczalni kaset wideo z lat 90. –  wielogatunkowe kino. Mieszają komedię, erotyk, horror, western, film szpiegowski, romans, melodramat, musical, dramat psychologiczny.

Gdy do wypełnienia schematu filmu idealnego brakuje im tylko aktorów, a ściślej aktorek, rozpoczyna się casting, w którym biorą udział osoby bez filmowego doświadczenia, także osoby nienormatywne. Ostatecznie wybrane zostają – oczywiście – młode normatywnie atrakcyjne kobiety, które – skuszone sławą i karierą – zgadzają się nawet dopłacać to tej wątpliwej jakości filmowej przygody, w której przyjdzie im wielokrotnie stanąć wobec artystyczno-etycznych wyborów.

Niektóre rezygnują, gdyż nieustająco zmagają się z surwiwalowymi warunkami pracy i zmuszone są stawiać granice Mariuszowi i Michałowi, którzy usiłują skłonić je - przekonując, stosują triki i podstępy – by się rozebrały.

Inne postanawiają przekraczać granice, na przykład zagrać lesbijskie sceny, gdzie mają się całować. Lesbijkom bowiem z katalogu wykorzystywanych gatunków filmowych przypada w tworzonym dziełku horror i erotyk.

Do lesbijskiego pocałunku reżyser tak przekonuje: „W filmie w horrorze zawsze są dwie lesbijki, zawsze jest historia, że gubią się, były z facetami i nagle się gubią, ty będziesz żyła dzięki niej, a ty będziesz żyła dzięki niej, teraz żeście się zgubiły, w lesie, 40 godzin żeście były w lesie i teraz nagle żeście poczuły do siebie sympatię, więc ja muszę mieć sytuacje, kiedy wy wracacie, jak żeście się odnalazły i się całujecie”.

Reżyser nie poprzestaje na tej lesbijskiej scenie i kontynuuje wątek, wykorzystując jeden z najbardziej charakterystycznych les*motywów – motyw wampiryczny. Czarno-biała konwencja tworzonego filmu sprawia, że widzimy symboliczny lesbijski obraz wprost z „Carmilli” Le Fanu: czarnowłosa, odziana w czarną halkę wampirzyca skrada się nocą do sypialni, gdzie w białej pościeli pod białą futrzaną narzutą śpi blondynka. W erotycznym napięciu, przy akompaniamencie „Fantazja A-dur na tematy polskie” Chopina, przywołująca sielankę Franciszka Karpińskiego „Laura i Filon”, wampirzyca wpija się w szyję swojej niewinnej ofiary.

Lesbijskie sceny w „Polisz kicz projekt” choć schematyczne, są trafnie wybrane, by stać się częścią filmowego komediowego kolażu, który przypomina artystyczny rollercoaster w kampowym stylu. Przez 80 minut obserwujemy serię zdarzeń, w której reżyser_producent Mariusz, jako bohater i jako autor filmu, balansuje na krawędzi, jednak dzięki sprytowi, przebiegłości i determinacji wychodzi obronną ręką z wielu opresji... odwołując się stylistycznie do filmów „Rejs” Marka Piwowskiego (1970) i „Jak to się robi” Andrzeja Kondratiuka (1973).

Sam Mariusz Pujszo chciał być widziany jako Borat, kontrowersyjna postać stworzona przez komika Sachę Barona Cohena. Ale zdaje się, że twórca „Polisz kicz projekt” kwalifikuje się bardziej do nagrody dla najgorszego reżysera i aspiruje do miana kultowego twórcy jak Ed Wood.

************

KONTEKSTY & LINKI

TEKSTY 

Polisz kicz projekt  FilmPolski (opis)
Polisz kicz projekt, Seksowne panie i zero sensu. Najgorszy polski film? Krystian Zając (recenzja)