Manifest "Lesbijska Inspira" to wyraz gniewu i niezgody lesbijek* na wpisywanie ich w dominujący model tęczowości oparty na neoliberalizmie i skupiony na mainstreamie, wykluczanie wewnątrz społęczności LGBTQ+, marginalizowania i lekceważenie. Był reakcją na publikację debaty nieheteronormatywnych aktywistek LGBTQ+. w magazynie Replika nr 68.
Rozmowa, w której wzięły udział: Julia Maciocha (Parada Równości), Mirka Makuchowska (Kampania Przeciw Homofobii), Aleksandra Muzińska (Miłość Nie Wyklucza) oraz Marta Konarzewska (Replika) nosiła tytuł: Faceci, zróbcie miejsce, ale na okładce znalazło się zdanie (nawet niepytanie): Dlaczego nie ma lesbijek potwierdzające trajektorię redaktorskiej myśli: niewidzenie to nieobecność, a wręcz nieistnienie lesbijek*.
Rozmówczynie zbombardowane listą nielesbijskich coming outów zostały postawione pod ścianą i miały tłumaczyć się z nieobecności kobiet nieheteronormatywnych w przestrzeni publicznej. W mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja, która przelała czarę goryczy. Zwarcie było mocne i miało rezonans. Efektem był manifest Lesbijska Inspira oraz rozmowa opisująca sytuację kobiet nieheteronormatywnych w tęczowej społeczności. W tej rozmowie, opublikowanej na portalu Feminoteka, dobitnie wyraziłyśmy niezgodę na dogmat niewidzialności, który stał się batem na lesbijki*, patriarchalną presją kierującą nas na właściwe tory.
************
TREŚĆ MANIFESTU
Dlaczego lesbijska kultura i aktywizm spychane są w cień? Czy niezależnie od nakładów energii, czasu, pracy mamy zostać na uboczu ze względu na kulturową pozycję kobiet w naszym kraju? Dlaczego mówi się o nas – lesbijkach, że jesteśmy leniwe, same sobie winne, że leżymy na kanapie? Dlaczego te, które chcą być widoczne, tworzą, działają, nie są widziane przez tęczową społeczność? A skoro nie widzą nas potencjalni sprzymierzeńcy, to w jaki sposób mają nas dostrzec osoby spoza tęczowego środowiska?
MAMY DOŚĆ nazywania głosu niezgody - rebelią i sprzeniewierzeniem się ładowi społeczności LGBTQ+. Otwierając dyskusję o sytuacji kobiet nieheteronormatywnych, nie wypowiadamy wojny, a przypominamy o uznanych wspólnie prawach równościowych. Nie chcemy wchodzić w przemocowy język konkurowania. Oczekujemy rozmowy. To nie jest walka o podium. Nie ma podium, jest przestrzeń, w której jest miejsce dla nas wszystkich.
MAMY DOŚĆ emocjonalnego dystansu wobec jawnych i niejawnych naruszeń zasad równościowych. Na emocje każdej/ każdego nas musi być miejsce.
MAMY DOŚĆ patriarchalnych mechanizmów. Część lesbijek ten wzorzec realizuje - z niewiedzy, ze strachu, z potrzeby przynależenia do wspólnoty, a może z wyboru? Mamy tego nie wybieramy. Nie jesteśmy grzecznymi dziewczynkami, które - gdy pozostaną grzeczne - zasłużą na dopuszczenie do głosu, ale czy to nadal będzie nasz głos, skoro zmuszone jesteśmy odciąć wszystkie treści, które są niewygodne dla reszty dbającej o pozorny ład?
MAMY DOSYĆ traktowania lesbijek jako osób mniej zdolnych, mniej odpowiedzialnych, mniej samodzielnych, które trzeba kontrolować i którym trzeba wskazywać rozwiązania. Nie damy się programować ani systemowo modelować. Droga, którą przeszli geje, nie musi być drogą lesbijek. Podkreślamy, że charakter działania kobiet jest często inicjujący, kolektywny, niszowy. Nie zmniejsza to wartości, jaką ze sobą niesiemy.
MAMY DOŚĆ słuchania, że jedna możliwość zaistnienia w świadomości społecznej to mainstream. Mainstream nie pokazuje szerokiej perspektywy, to sztuczny kanał, który oferuje widzenia zawężone, tyle tylko, że jest nazywany uniwersalnym. Doceńmy przestrzeń kultury LGBTQ+ jako bezcenny teren eksperymentu, który pokazuje naszą odmienność, oryginalność, nie tylko wyrażoną przez wielobarwność strojów i różnorodność preferencji seksualnych. Kultura kobiet nieheteronormatywnych rozwija się w znacznej części poza głównym nurtem i nie dlatego, że jest zła, czy jest jej mało. Częściowo dlatego że szuka innych rozwiązań i nowego języka, częściowo dlatego że nie chce podlegać uniwersalnym normom i ocenom, częściowo z braku siły, by walczyć z patriarchalnym systemem.
MAMY DOŚĆ wmawiania nam, że wybawieniem dla wszystkich kobiet nieheteronormatywnych jest neoliberalizm. Chcemy wybierać swoje rozwiązania, zachować swoją odrębność i na równych prawach współtworzyć rzeczywistość polityczno-społeczno-kulturalną. Chcemy opowiadać o niej swoimi słowami. Jesteśmy dumne ze swojej odmienności, kolorytu i doświadczeń – dają nam to siłę. Integracja TAK – asymilacja NIE.
MAMY DOŚĆ traktowania naszych żądań parytetu jako dowodu niesamodzielności, zagrożenia dla jakości, zamachu na wolność słowa i rozwiązania systemowego, które jest dyktaturą. Parytet to najprostszy mechanizm równościowy, który zmusza do uwzględniania, nawet z wysiłkiem, praw kobiet nieheteronormatywnych.
MAMY DOŚĆ selekcjonowania informacji. Zadaniem dziennikarskim i archiwistycznym mediów środowiskowych LGBTQ+ jest informowanie o wszelkich aktywnościach kobiet nieheteronormatywnych na zasadach równościowych.
MAMY DOŚĆ presji autowania. Chcemy autować się wtedy, kiedy czujemy się bezpieczne i kiedy czujemy, że to jest nam potrzebne. Ale możemy też się nie autować. Nawet kiedy wypowiadamy się anonimowo, nasz głos ma wagę, bo poparty jest naszym doświadczeniem.
---------------------------------------------------- Chcemy całego życia ----------------------------------------------------